Follow my blog with Bloglovin
Co wege-cyklistka chowa w swoim koszyku?
Podróżowanie rowerem to jedna z wielu przyjemności, jakim uwielbiam się oddawać od zarania dziejów a dokładniej od czasu pierwszego składaka i nauki jazdy z kijkiem przy siodełku z asekuracją taty. Od kilku lat po krakowskich ulicach codziennie do pracy podróżuję dwuśladem, a na weekendowe wycieczki i też na te dłuższe, bo nawet 3-tygodniowe wyprawy zabieram jeden z moich dwóch rowerów. Zabieram też koszyk albo sakwy a w nich tony bądź kilogramy jedzenia.
Podstawowy zestaw rowerzystki w podróży
Niedawno wróciłam z tygodniowej objazdówki wzdłuż naszego polskiego wybrzeża (o wyprawach rowerowych możecie poczytać tutaj) i stwierdziłam, że wpis o tym, co smacznego przyda się wege podróżniczce, może być na rzeczy. W małych nadmorskich miejscowościach menu jest bardzo monotonne: pizza, makarony i …….. rurki z kremem. Przez pierwsze kilka dni ok, później marzy się już tylko o domowej zupie. Jaka jest na to rada? Własny prowiant na chwile zwątpienia w polską bądź zagraniczną gastronomię.
Co zabrać (zestaw minimum), aby przygotowanie posiłku nastąpiło błyskawicznie?
- blaszany kubek (przyda się na ochładzającą w gorące dni herbatę miętową bądź na poranną owsiankę)
- scyzoryk (do krojenia, smarowania, otwierania, szatkowania itp. itd)
- łyżka (do wyjadania miąszu z arbuzów, mieszania sałatki owocowej czy wyjadania owsianki)
- ściereczka (do upiększania przestrzeni śniadaniowej-obiadowej-kolacyjnej)
- ekstra dodatki: wilgotne ściereczki do wytarcia rąk, widelec
Co jeść w podróży?
W związku z faktem iż koszyk rowerowy czy też sakwy mają ograniczoną pojemność, w podróż nie da się oczywiście wziąć wszystkiego. Jednak można zapakować ze sobą niektóre przysmaki, pomagające urozmaicić nawet najbardziej monotonne posiłki. Do takich must have zaliczam:
- falafele (przygotowane według przepisów z kuchni Jadłonomii (przepis tutaj), inne kotleciki w stylu buraczanych czy marchewkowych burgerów na dłuższą podróż niestety się nie sprawdziły
- dobry chleb na naturalnym zakwasie bądź wafle ryżowe (wafle są świetne do przeworzenia w sakwach, schowane w blaszanym kubku nie zabierają dużo miejsca w sakwach)
- orzechy, rodzynki, żurawina, migdały, daktyle czy inne ulubione bakalie (urozmaicą śniadaniową owsiankę, obiadową sałatkę z ogórkami, pomidorami i papryką, bądź deserową sałatkę z sezonowymi owocami
- płatki bądź otręby owsiane, których nie trzeba gotować a zalewa się wyłącznie wrzątkiem i tak ekspresowe śniadanie jest gotowe. Polecam dzień wcześniej zakupić banana i jakieś owoce sezonowe
- gorzka czekolada (można ją dodawać do owsianki. Czekolada na śniadanie? Mega!
- pasztety sojowe (zabrałam niedawno dwa, oba spożyte w przepięknych okolicznościach natury, z daleka od sklepów i ludzi)
- kilka torebek herbaty (a nuż zapragniemy śniadania na ławeczce w parku, a miłe panie z kawiarni obok zasponsorują wrzątek)
- biorę też ze sobą zupki chińskie pełne „chemii” i glutenowego makaronu (tak w razie „W”, gdyby wylądowało się gdzieś na końcu świata, a głód nie pozwalał jechać dalej)
- oczywiście nie zapominamy o zbiorach tego czym obdarza natura w okolicznych lasach. Deser borówkowy? Marzenie!